... czyli o tym, jak sobotnia wycieczka w góry zamieniła się w sobotnią wycieczkę do Bielska-Białej :).
Ten rok był strasznie ubogi w górskie eskapady. Z nastaniem września próbowaliśmy to nadrobić, z marnym jednak skutkiem ;P. Kapryśna pogoda i cherlaczkowate Szkódniczki, raz za razem krzyżowały nam plany. Tak też było podczas wycieczki, o której dziś piszę. Pierwotnie mieliśmy wjechać kolejką na Szyndzielnię i przejść się do Schroniska Klimczok, jednak geste ciemne chmury, które przywitały nas w Bielsku (i zasmarkane noski dziewczynek), skutecznie nas do tego zniechęciły. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło... dzięki temu mogłam wreszcie pospacerować po Bielsku, mieście które do tej pory widziałam przejazdem, zza szyby pociągu lub auta...
... góry poczekały ;).
Ulica Schodowa :)
Ciuchowo same starocie: tunika - sh, dżinsy - Lee, sweterek - Camaieu, szal, torba - prezent, buty - Puma
Rynek
Reksio :D
Ach... Bolek i Lolek :D