Kwiecień-plecień, łobuz i rozrabiaka, jednak trzeba przyznać, że piękny mi namalował plener do poniższych zdjęć. Rdzawo-bury las przyprószony śniegiem... prawdziwie impresjonistyczny pejzażyk, genialnie pasujący do mojej jesienno-pastelowej stylizacji. Efekt absolutnie niezamierzony... zwyczajnie, trafił swój na swego 😄.
P.S. 1 Ależ wtedy było zimno (1 weekend kwietnia).
P.S. 2 Ciepły płaszczyk leży w krzakach 😜.