Góry w tym roku wcale nas nie kochają!!! Ledwo wyszliśmy na szlak niebo zakryły granatowe chmury, z których co chwilę dobiegały nas złowrogie pomruki zbliżającej się burzy!!! Po pół godzinie zaczęło padać! Schroniliśmy się pod wiatą (gdzie Zosia zaprzyjaźniła się z 5-ciomiesęczną Hanią :D). Kiedy trochę się przejaśniło, postanowiliśmy iść dalej, ale marsz uprzykrzały nam chmary natrętnych much!!! Były naprawdę upierdliwe, co prawda nie gryzły (ufff!!!), ale gdy tylko się zatrzymałam obsiadały całe ciało!!! Co dziwne (na szczęście), w ogóle nie były zainteresowane Zosieńką, która smacznie spała sobie w nosidełku!!!
Tym razem to ja wnosiłam ją na górę!!! Przez te wszystkie ,,atrakcje" dostałam takiej adrenaliny, że prawie biegłam z tym ośmiokilogramowym ciężarkiem, byleby tylko bezpiecznie dotrzeć do schroniska :D. I dobrze, bo na 15 minut przed celem znowu zaczęło padać, a gdy dotarliśmy na Turbacz z nieba posypał się grad!!! Dopiero wieczorem trochę się przejaśniło, ale mimo to widoczność była słaba!!!
Zosia obudziła nas na wschód słońca :D o 4:30 (!!!) i wyglądało na to, że pogoda się poprawi. Jednakże rano za oknem było biało od gęstej mgły, która przerzedziła się dopiero koło 13:00. W tym mleku zdobyliśmy szczyt Gorców - Turbacz (1310 m n.p.m.) :D!!!
Gorce
Top - Cache Cache, bluza - sh, spodenki - obcięte dżinsy, treki - Asolo, kolczyki - Spirali
Niedźwiedź Janusz i ,,widok" na Tatry!!! :D
Wschód Słońca w Gorcach