Zima to nie jest najlepszy czas na sesyjki blogowe. Jeśli nie posiadasz zasobnego portfela, musisz wykazać się nie lada kreatywnością i... polubić morsowanie (choć rozsądek podpowiada, aby odpuścić sobie tą zabawę do nadejścia wiosny). Jak widzicie ja nie odpuszczam... morsuję 😜. W prawdzie nie pływam w przeręblu, nie zdobywam też zimą górskich szczytów w samej bieliźnie. Ot zwyczajnie, rozpłaszczam się na mrozie, aby fotograf obfocił to, co mam pod spodem (dla fanek szafiarskiego morsowania - niejako clou całej stylizacji 😂).
P.S. Morsowanie rzeczywiście działa, bo zdrowa jestem jak nigdy o tej porze roku (puk, puk... odpukać w niemalowane).