Jak pogoda niepewna, a dusza tęskni za górami, idziemy na Dorotkę. Jest to niewielkie wzniesienie w będzińskim Grodźcu, wynoszące około 381 m n.p.m. (wspominałam już o nim w tym poście). Samotna góra świadek była niegdyś pogańskim miejscem kultu. Pozostałości wałów obronnych świadczą o istnieniu tam prehistorycznego grodziska. Jak często bywa w takich miejscach, w XVII wieku na wzgórzu wybudowano kościółek, który stoi tam do dziś. Przez Górę św. Doroty wiedzie europejski szlak pielgrzymkowy Via Regia, Droga Świętego Jakuba, którego celem jest Santiago de Compostela w Hiszpanii.
Zosia, jako doświadczona już wędrowniczka, wdrapała się na górę o własnych siłach, zdobywając tym samym, swój pierwszy szczyt ;). Hania też pewnie dałaby radę (co cztery łapki to nie dwie). Tata się jednak ulitował i zabrał nosidło ;D.
Zosia, jako doświadczona już wędrowniczka, wdrapała się na górę o własnych siłach, zdobywając tym samym, swój pierwszy szczyt ;). Hania też pewnie dałaby radę (co cztery łapki to nie dwie). Tata się jednak ulitował i zabrał nosidło ;D.
Jak to się mawia, mała wyprawa, ale byle była ;) Czasami wystarczy niewiele żeby głowę w naturze odświeżyć.
OdpowiedzUsuńO tak :). Kilka chwil z dala od miejskiego zgiełku czyni cuda :)
UsuńSpódnica uszyta ze spodni? Zdradzisz jakieś szczegóły? ;)
OdpowiedzUsuńHaha :). Miałam takie stare spodnie z indyjskiego sklepu. Kupiłam je w liceum. Nie nosiłam sto lat i szczerze mówiąc zapomniałam o ich istnieniu. W czasie poprzedniego pobytu na wsi robiłam porządki w moich rzeczach i wpadły mi one w łapki. Niestety, choć materiał fajny to fason spodni okazał się beznadziejny. Spodnie wisiały mi na tyłku, wyglądało to fatalnie. Postanowiłam pokombinować z nimi. Rozprułam nogawki od wewnętrznej strony, poprzycinałam, pozszywałam i jakoś to nawet wyszło (wszystko ręcznie, bo maszyny się boję na razie ;)). Widziałam ta kieckę z frędzlami u dołu, niestety materiał zbyt się strzępi.
UsuńTeż lubię podobne wypady :-) Świetna kolorystyka stylizacji !!!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZaskoczyłaś mnie tą kompozycją, na plus duży oczywiście :)), bo pierwszy raz widzę Cię w wersji piechurowej w spódniczce eleganckiej, a dwa, dobrze, że zbliżenie na super wzorki zrobiłaś- teraz już rozumiem nawiązanie motywem bluzy do niej :) Ogólnie bluza mi się spodobała, ale ta spódnica dodaje smaczku :))
OdpowiedzUsuńDziewczynki dzielne, a Zosi to brawo biję- proszę jej tam bić, niech wie, że dziewczynę chwalę ;) Super są takie miejsca, chociaż mnie zawsze odstrasza ta energia "kultu religijnego", miejsca pogańskie zazwyczaj poswięcano potem, żeby złego nie przywoływać, jednak czuje się tą szczególną energię. A sama wycieczka mega przyjemność :) pozdrawiam
A gdzie tam ta spódniczka elegancka jest (ze starych spodni pozszywana ;))/ Całkiem wygodnie się w niej maszeruje. A z drugiej strony, na Dorotkę się wchodzi w 5 minut, więc i w sukni balowej dałabym radę ;) (byleby buty wygodne były).
UsuńTakie zestawy ubraniowe to ja bardzo lubię! Wąska kiecka, bluza niby jak sportowa, ale nie zupełnie, wzorki ciekawie łączone. No, kolory do tego jakie lubię. Do koloru włosów wszystko Ci pasi! Jest harmonia :) :) Pogaństwo miejsca mnie intryguje... I tak, to prawda, że wszystkie dawne miejsca kultów naszych przodków zostały zakościołowane, przejęte, razem z datami świąt wszelakich...
OdpowiedzUsuńDziękuję Sivka :).
UsuńMnie tez przyciagają takie miejsca, a że często są to góry, to tym bardziej :)
Ze sponi powiadasz, te kiekce przerobilas?? Zdolna bestia z Ciebie! Powstala swietna spodnica wycieczkowa, ktora fajnie zestawilas z wygodna bluza. Kolorystycznie tez po mojemu - i okolicznoscii przyrody cudne! Fajnie tam sobie tak rodzinnie, spedzacie czas...:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was wszystkich! ANka
Dziękuję Aniu!!!
UsuńSpódnice to ja chyba z wszystkiego zrobić mogę ;)
Rodzinny spacerek to zawsze super sprawa :-) Wyglądasz bombowo, a to, że spódnicę stworzyłaś ze spodni to już wyższa szkoła kombinowania ;-)))
OdpowiedzUsuńDzięki Iwona :D!!! Taki komplement z Twoich!!! :D
UsuńJak ty góry zdobywasz w kieckach to co sie dziwisz ze młoda dała radę ;)
OdpowiedzUsuńNie byłam . Nabrałam ochoty !
Haha... jeszcze nie jedną górę spódnicą zgorszę ;).
UsuńWpadaj do Będzina jak będziesz w Polsce :).
Zosia wędrowniczka :-)). Piękna ta Wasza pasja :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Grażynko :)
UsuńBrawo dla Zosi!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńThank you :)
OdpowiedzUsuńw kiecce w gory? Kochana! wygladasz cudnie!
OdpowiedzUsuńI to nie jest moje ostatnie słowo w tym temacie ;)
UsuńPrzyjemny, rodzinny spacer. Tym razem nie było ciężko.
OdpowiedzUsuń:) Mega przyjemnie :)
UsuńFajnie! A Ty wyglądasz świetnie:)
OdpowiedzUsuńA szlak Świętego Jakuba kiedyś robiliśmy w Hiszpanii już, ale wersja nadmorska i w końcu plaża nas skusiła;)
I wielkie brawa dla Zosi!
Moja szwagierka przeszła kilka lat temu szlak św, Jakuba z Pirenejów do Santiago. Fajna sprawa!!! Uwielbiam takie włóczęgi, więc kto wie, może kiedyś...Ten nadmorski szlak kusi bardzo :)
UsuńDziękuję :)
wspaniała wyprawa! brawo dla litościwego Taty!
OdpowiedzUsuńOch, wyprawa to za duże słowo :D!!!!
UsuńDziękuję :D