niedziela, 29 maja 2016

Kaczka po... nanningsku

W styczniu Misiek mój spędził kilkanaście dni w Chinach Południowych, w okolicach miasta Nanning. Czas wypchany mi pracą po brzegi, nie było wiec mowy o odwiedzeniu lokalnych atrakcji turystycznych. Jednak podczas dojazdów do miejsc prowadzonych przezeń badań, udało mu się zrobić trochę fotek prawdziwie reporterskich ;). Zobaczcie...


Źródło (klik)






























A w terenie...

Janusz na granicy fran - famen

Tabliczka informująca o granicy F-F :D







Relacje z poprzednich wypraw:
Svalbard
Argentyna 
Workuta 
Maroko 
Uzbekistan

poniedziałek, 23 maja 2016

紅色禮服

Chińskie robaczki w tytule mają ponoć oznaczać ,,czerwona sukienka". Tak mi podpowiedział wujek Google :) (i nie mam innego wyjścia, jak uwierzyć mu na słowo, bo ni w ząb nie rozumiem po chińsku :D). W styczniu tegoż roku, Misiek mój po raz kolejny pojechał w daleką podróż w celach naukowych. Tym razem kierunkiem jaki obrał były Chiny południowe, a dokładniej okolice Nanning (coś niecoś pokażę o tym wyjeździe w następnym poście :)). Tradycyjnie już, abym nie wyła z zazdrości, mężuś przywiózł mi wór prezentów, m. in. tytułową 紅色禮服. Ech!!! Trafił w moje gusta idealnie :D!!!








 Dziewczynki dostały od tatusia kaczkę dziwaczkę :D!!!

środa, 18 maja 2016

Caleta de Famara

Ostatni dzień na Lanzarote postanowiliśmy spędzić, błogo leniąc się na plaży :). Tak też zrobiliśmy :D!!! Aby jednak zapobiec rutynie, pojechaliśmy na drugą stronę wyspy do Caleta de Famara. Miejsce to urzeka wyniosłymi klifami masywu Riscos de Famara, widoczną na horyzoncie wyspą La Graciosa i olbrzymimi falami.




















  Ciuchowo: bluzka - H&M, spódniczka - zrobiłam z tego golfu, obroża indiańska - TU, buty - sh