poniedziałek, 29 września 2014

Filifionkowe fiu bździu

Filifionka uwielbia przerabiać stare ,,łachy", doszywać, przeszywać, obcinać, haftować itp. Czasem wyjdzie jej coś fajnego, a czasem ... nie za bardzo. Po obejrzeniu tych zdjęć, doszłam do wniosku, że tym razem bluzka wyszła jednak nie za bardzo (takie Filifionkowe fiu bździu ;P)!!! W głowie kiełkuje już nowy projekt jej ,,ulepszenia" ;P, szkoda tylko, że czasu mam teraz mało na takie zabawy :/!
Tak, czy siak, kolorki zestawu podobają mi się bardzo, choć z jesienią nie mają nic wspólnego (z aktualna MODĄ zdaje się, że też nie), ale... kto mi co zrobi ;P. Swoboda :D!!!





Spódnica i bluzka - sh (przerobione), marynarka - kolejny prezent od teściowej :), buty - Tanie Buty na Modrzejowskiej w S-cu

środa, 24 września 2014

Kaszmir i panterka

Choć uwielbiam jesień całym sercem, trudno mi się pogodzić z tym, że lato minęło tak szybko. Tyleż mieliśmy planów i pomysłów na miłe spędzanie wakacji, a udało się zrealizować zaledwie garstkę. Może październik będzie łaskawy i przyniesie kilka pogodnych dni, to jeszcze gdzieś wyskoczymy na wycieczkę :).

Obecnie ,,wypoczywam" z dziewczynkami na wsi, co jest równoznaczne z tym, że Misio znów wyruszył w świat. Patrząc, gdzie obowiązki służbowe go prowadzą, zaczynam szczerze żałować, że po magisterce nie zdecydowałam się kontynuować nauki na studiach doktoranckich. Wyobraźcie sobie bowiem, że mąż mój pojechał na konferencję do Mendozy!!! W Argentynie!!! Teraz pewnie pije sobie drinka w Buenos Aires i w nosie ma rutynę dnia codziennego!!! Sorki, rozżalona jestem nieco, bo zazdrość mnie zżera od środka ;P!!! Ale... ja to sobie odbiję, w swoim czasie!!!

Taka też dziś jestem ,letnio-jesienna, rozmemłana, niezdecydowana jaką porę roku wybrać... Ale... wpadł ostatnio w moje ręce piękny kaszmirowy golf (made in szafa teściowej :*), na panterkowe botki wpadłam w H&M na dziale dziecięcym (bez obaw post trwa, był to mój przedostatni zakup przed ogłoszeniem abstynencji), nachalne nożyczki też wpadły mi w ręce i obciachały stare dżinsy... i tak jakoś wyszło :D!!!












Golf - w zasadzie prezent :D, botki, naszyjnik - H&M, szorty - dżinsy z sh (obciachane), bransoletki -  pożyczone od teściowej :)

sobota, 20 września 2014

Chodzi lisek do Masala House

Rymowanka o lisku stara jak świat. Makabryczna prawie jak bajka o Czerwonym Kapturku ;P, a jednak Zosia uwielbia i jedno i drugie :D. 

Ale nie o liskach miało być... 
W środę był Wielki Dzień!!! Pierwszy raz (od marca bodajże), wyszłam z domu bez dzieci!!! Sprawczynią całego ,,zamieszania'' była moja wspaniała szwagierka, która to sprezentowała mi na urodziny kupon z Groupona, na kolacje w Masala House w Katowicach. Matka Polka podeszła do pomysłu sceptycznie. Jak to tak, babcię zostawić na pastwę dzieci i iść się nażreć ;P.

Było wspaniale!!! Prawdziwa romantyczna randka z Misiem, jak za starych dobrych czasów. Niby nic, a jednak... zrelaksowałam się, odpoczęłam, wyluzowałam. Masala House to indyjska restauracja. Jedzonko serwują tam przepyszne! Ostre jak cholera!!! Obawiałam się reakcji Hanki, ale (o dziwo i na szczęście), nie protestowała na drugi dzień. Albo zdążyłam strawić te wspaniałości do rana, albo Mała lubi takie klimaty :D!!! Hm ...pozwoliłam sobie nawet na małe indyjskie piwko ;D.
 


Lisiczka jak ta la la... ;)








Ciuchy z odzysku ;)! Wszystko poza paskiem (zakupionym w Bidze) dostałam od cioć, kuzynek, szwagierek ;) itp. itd. :D. Rudy pierścień to kolejny maminy skarb :*

poniedziałek, 15 września 2014

Krew i łzy ;P

Brzmi trochę jak tytuł kiepskiego dreszczowca, jednak dzisiejsza poranna wizyta z Hanią w laboratorium analitycznym doprowadziła mnie do skrajnej rozpaczy. Moja mała Myszka ma anemię. Nie wiem jak to możliwe, bo jest tak rozkosznie pulchniutka, różowiutka i pyzata, a jednak z badań wyszło, że ma!!! Dziś musiałyśmy ponownie pobrać krew, aby sprawdzić, czy jej się poprawiło. Bardzo sympatyczna pani, katowała moje dziecko ponad 10 minut, a potworny wrzask niósł się po całym budynku!!! W końcu i ja pękłam!!! Usta zadrżały, a zdradzieckie łzy wyciekły spod powiek, rozmazując makijaż ;)!!!! Wychodząc z gabinetu wyłam już prawie jak Hanka ;D!!!! Ale wstyd!!! Jaka córka, taka matka ;P!!! Ale co mi tam. Płacz oczyszcza :D!!!

Za to weekendowa sesyjka wyszła mega pozytywnie :D. Misio nie cierpi mojego czarnego kapelusza i co rusz śle pod jego adresem niewybredne komentarze!!! Potrafi tym rozbawić do łez :D.
Panie i panowie... pam param pam... czarno-biało-aztecki kapelusznik (w trampkach na dokładkę ;))....










Kapelusz, spódnica - H&M, bluzka - Reserved, buty, bransoletka - teściowej :).

środa, 10 września 2014

Jesienna...

Przy dzieciach życie nabiera zawrotnego tempa. Dopiero co, Zosia była małym, rozkosznym, różowym bobaskiem, a tu nagle (ni z tego, ni z owego ;P) skończyła dwa latka!!! Z tej okazji wygrzebałam w komputerze filmiki z udziałem mojej pierworodnej i... oniemiałam z wrażenia!!! Hania jest podobna do Zosi jak dwie krople wody :) Nawet gaworzy tak samo!!! Ciekawość mnie zżera, jak to będzie wyglądać później :D!!!

Tymczasem Zosia zrobiła się małą zazdrośnicą. Zawsze pogodna, ostatnio zaczęła marudzić, złościć się i popłakiwać. Zwłaszcza w nocy budzi się z płaczem i wpycha nam do łóżka (pamiętam jednak, że ja też tak robiłam :D). Podejście do Hani nieco się u niej zmieniło (niestety na gorsze). Zosia chyba zrozumiała, że maleństwo nie jest zabawką, lecz małym człowieczkiem będącym dla niej konkurencją. Gdy np daje Hani jakąś zabawkę, Zosia zabiera ją, chwilę potrzyma i rzuca w kąt!!! Taki łobuz ;)!!! Albo bunt dwulatka, jak kto woli!!! 


Mama też czasami lubi zamienić się w małą (kapryśną) dziewczynkę ;) (o czym biedny tatuś wie najlepiej). Gdy zobaczyłam tą sukienkę na wystawie jednego z sosnowieckich lumpeksów wiedziałam, że musi być moja!!! Wzięłam bez przymierzania! W owym czasie byłoby to jednak trudne do wykonania, gdyż nosiłam przed sobą wielki ośmiomiesięczny ciążowy brzusio zosiowy :D!!! Na oko wydawało mi się, że sukienka będzie w sam raz na mnie (bez wielkiego ośmiomiesięcznego ciążowego brzusia zosiowego). Nie myliłam się!!! Leży jak ulał... jesienna przeurocza sukienunia kapryśnej ,,dziewczynki" ];)!!!









Sukienka - sh (H&M), buty - CCC, wisiorek - pamiątka z Kazimierza nad Wisłą, pierścionek - skarb od mamusi

 Pozowania powinnam się uczyć od Zosi

Haneczka zadumana :*

piątek, 5 września 2014

Mogielica

Jesień to najpiękniejsza pora roku na górskie wędrówki. Nie jest już tak upalnie, na szlakach robi się luźniej, a górskie krajobrazy nabierają bajkowych kolorów. Wybraliśmy się więc w Beskid Wyspowy, zdobyć kolejny szczyt Korony Gór Polski - Mogielicę (1170 m n.p.m.). W zeszłym roku zapoczątkowaliśmy naszą małą rodzinną misję kolekcjonowania tychże szczytów :D. Udało nam się już wejść na: Łysicę w Górach Świętokrzyskich, Czupel w Beskidzie Małym, Turbacz w Gorcach, Śnieżkę w Karkonoszach, Skalnik w Rudawach Janowickich, Skopiec w Górach Kaczawskich i Waligórę w Górach Kamiennych, Śnieżnik oraz Skrzyczne w Beskidzie Śląskim. Oczywiście nie mam zamiaru pchać się z dziećmi na Rysy. Wisienkę na torcie dziewczyny zdobędą same (jeśli będą chciały, jak będą dorosłe i ja nie będę na to patrzeć ;D!!!).

Wracając jednak do Beskidu Wyspowego. Aby wejść na Mogielicę pojechaliśmy do Jurkowa i stamtąd wyruszyliśmy na prawie trzygodzinny spacer szlakiem niebieskim. Większość trasy pokonuje się lasem. Jest jednak kilka dużych polan, z których roztaczają się przepiękne widoki. Na szczycie znajduje się wieża widokowa pozwalająca również nacieszyć oczy górskimi krajobrazami :) (trzeba tylko na nią wyleźć, po bardzo stromych schodkach :)). Niewiele napotkaliśmy turystów na szlaku. Po tłumach jakie mijaliśmy w Tatrach, wycieczka w Beskidy była relaksującym, przemiłym doświadczeniem :D.

Krajobrazy Beskidu Wyspowego (na horyzoncie majaczy Babia Góra)



Mogielica (1170 m n.p.m.) - pierwszy szczyt KGP zdobyty przez Hanię :)






W krzaczorach na Mogielicy czai się szara pantera ;)








 


Jeansy, bluza - sh, bluzka zielona - H&M, opaska - pamiątka z Międzygórza, buty - Asolo, pasek - dawno temu w Pińczowie ;)

Beeeeeeeeeee....