Svalbard to archipelag wysp w Arktyce, leżący około 1000 km na
południe od Bieguna Północnego i stanowiący prowincję Norwegii.
Od zachodu oblewają go wody Morza Grenlandzkiego, od wschodu Morza
Barentsa, a od północy okołobiegunowy basen arktyczny. Największą
jego wyspą jest Spitsbergen,
zbudowany z potężnych gór pokrytych w znacznej mierze lodowcami.
Surowy klimat łagodzi ciepły
Prąd Zachodniospitsbergeński, dzięki któremu temperatury są tu
nieco wyższe niż w innych rejonach Arktyki (zimą temperatura
rzadko spada poniżej -30°
C, a latem wynosi kilka do kilkunastu stopni na plusie). Typowe są
tu silne i długotrwałe wiatry oraz częste i szybkie zmiany pogody.
Na tej szerokości geograficznej (71°N -81°N) występuje
zjawisko dnia i nocy polarnej. Oba okresy trwają ponad trzy
miesiące. Słońce świeci wówczas na okrągło przez całą dobę
lub znika zupełnie pod horyzontem. Nocą arktyczne niebo rozświetla
często zorza polarna. Efektowne zielone, żółte i czerwone, często
ruchliwe smugi światła wywołane są przez strumienie elektronów i
protonów docierających z kosmosu.
W zachodnie i północne wybrzeża wyspy głęboko wcinają się
liczne fiordy. Nad jednym z nich, zwanym Isfiorden, leży stolica
Svalbardu – Longyearbyen – najdalej na północ wysunięte miasto
świata. Miasteczko jest niewielkie, stanowi je zaledwie kilka ulic.
Jednak mieści się tam m.in. : biuro gubernatora i Norweskiej
Kompanii Górniczej, uniwersytet, szkoła, kościół ewangelicki,
bank, poczta, szpital, muzeum, sklepy, kawiarnie, kino, basen i
hotele. Kolorowe budynki ożywiają surowy krajobraz!!!
Osadnictwo związane jest przede wszystkim z odkryciem w XIX wieku
bogatych złóż surowców mineralnych, głównie węgla kamiennego.
Jednakże mieszkańcy Svalbardu to, poza nielicznymi wyjątkami,
sezonowi pracownicy, przyjeżdżający na kilkuletnie kontrakty.
Obecnie przebywa tam stale około 2300 ludzi, głównie Norwegów,
Rosjan i Ukraińców, przy czym liczbę tą znacznie powiększają
turyści. Rząd Norwegii zachęca do wyjazdu na
Svalbard tym, iż mieszkańcy archipelagu są zwolnieni z podatków.
Niepodważalnym władcą tej
surowej krainy jest niedźwiedź polarny. Oszacowano, że żyje ich
tam około 3 tysiące, czyli więcej niż ludzi!!! Są to niezwykle
groźne i agresywne zwierzęta. Ich waga może dochodzić do 700 kg,
a poruszają się one po lądzie z prędkością 60 km/h, tak więc
ucieczka przed nim jest praktycznie niemożliwa!!! Na białe misie
można się natknąć niemal wszędzie, a spotkanie takie nie
raz już skończyło się w ich brzuchu!!! Dlatego też prawo
nakazuje, by każdy, kto wypuszcza się poza granice Longyearbyen,
nosił broń i potrafił się nią posługiwać. Co roku kilkanaście
razy dochodzi do spotkań mieszkańców z głodnymi niedźwiedziami.
Jednak użycie broni w celu zastrzelenia jest ostatecznością,
gatunek ten jest bowiem pod ochroną. By je odstraszyć, używa się
rakietnic, a gdy zbliżają się do osiedli ludzkich – helikopterów.
Zabicie niedźwiedzia trzeba
zgłosić do urzędu gubernatora. Przypadek taki jest skrupulatnie
badany przez policję, a nieuzasadnione użycie broni surowo karane.
Spitsbergen jest miejscem, które przyciąga naukowców, także z
Polski!!! W Hornsundzie znajduje się Polska Stacja Badawcza,
prowadząca stałe obserwacje m.in. meteorologiczne, sejsmiczne,
glacjologiczne, czy środowiskowe. Wyspa nazywana jest ,,geologiczną
książką obrazkową", ponieważ występują na niej wszystkie
okresy geologiczne od prekambru do czwartorzędu. Ubóstwo szaty
roślinnej ułatwia prowadzenie badań geologicznych na całym wolnym
od lodowców obszarze. I tu zaczyna się cała historia...
Rok temu Michał oznajmił mi, że latem weźmie udział w
wyprawie badawczej na Svalbard i..., że mogę z nim pojechać :D!!!
Wpadłam w prawdziwą euforię!!! Zaczęły się kombinacje, komu
podrzucić maleńką Zosieńkę. Padło na moją mamę!!! Gdzie jej
będzie lepiej niż u babci na wsi? Mama, pomimo swych licznych
obowiązków, zgodziła się zaopiekować kruszynką przez dwa
tygodnie!!!
Nadszedł czas bukowania biletów. Załatwienie tak prostej sprawy
przez uniwersytet urasta jednak do rangi niezwykle skomplikowanego
przedsięwzięcia!!! Trochę to więc trwało, a ja zaczęłam myśleć
i... mieć wątpliwości!!! Naczytawszy się o licznych
niebezpieczeństwach czyhających na nas podczas podróży
(począwszy od katastrofy lotniczej, poprzez zatopienie pontonu w
lodowatych wodach fiordu, zakrztuszeniu się ością łososia, na
pożarciu przez niedźwiedzia skończywszy), zaczęłam mieć
cooooraz więęęększe wątpliwości!!! Jakim prawem mam porzucić
tą maleńką istotkę i skazać na dorastanie w samotności ;).
Sądzę, że duży wpływ na mój ówczesny tok myślenia miała
burza hormonów. Byłam wtedy w szczytowej formie karmienia piersią
:D!!! Z drugiej jednak strony, było mi żal. Taka okazja mogła się
już więcej nie powtórzyć, a dzidzia miała
zapewnioną opiekę!!! Do ostatniej chwili biłam się z myślami, o
dziwo nikt nie doradzał mi, co zrobić!!! Musiałam sama podjąć
decyzję i... ostatecznie zrezygnowałam, a wielki kamień spadł mi
z serca!!! Nigdy nie przypuszczałam, że ktokolwiek będzie miał na
mnie tak wielki wpływ, aby rezygnować z marzeń!!! Zosia dała
radę, a ja wcale nie żałuję :D. Aby było ciekawiej, w czasie
kiedy Miś profilował svalbardzkie klify, dowiedziałam się, że
znowu jestem w ciąży :D.
Svalbardzkie suweniry - polar i pluszowy miś polarny :)
Czapa w norweskie wzory to moje ostatnie druciane dzieło :D
Temat Svalbardu nie jest zakończony, więc kto wie, może uda mi
się jeszcze tam pojechać i zobaczyć surowe, nagie skały klifów,
wyrastające z lodowatych wód fiordu, cielące się lodowce, zorzę
polarną i... białego misia!!! O nieeeeee...!!! Misia wolę zobaczyć
w ZOO ;)!!!
Materiały źródłowe:
http://www.digest.com.pl/longyearbyen
Ależ napięcie! :);) Nic a nic a nic się nie dziwię, że podjęłąś taką decyzję! Matki tak mają! I niematki tego czasem pojąć nie mogą. Sama jako niematka byłabym zdziwiona, że taaaakiej okazji można dać przejść koło nosa, a taraz od prawie 11 lat zdarza mi się non stop z czegoś rezygnować. I nigdy nie żałuję. Jak się człowiek porządnie wyszaleje za młodu, to ma potem większy luz w takich historiach. A pojechać, jak się człowiek uprze, można w innym terminie. :) :)
OdpowiedzUsuńNo cóż zrobiłabym tak samo. Wiadomo pojechać fajnie, ale może jeszcze się uda w późniejszym czasie. Też zrezygnowałam z wielu rzeczy, nie żałuję. Ale też udało się kilka fajnych akcji, takich dla mnie, z pomocą rodziny. :)
OdpowiedzUsuńGdy pojawia się dziecko życie zmienia się diametralnie :). Mam wiele marzeń i pomysłów na fajne wycieczki, jednak teraz planuję tak, aby można było pojechać w czwóreczkę :) Pozdrawiam serdecznie!!!
UsuńZupełnie nowe, ciekawe miejsce. Bardzo chętnie czytałam dziś Twojego posta a to tylko dlatego, że uwielbiam dzikie przestrzenie, nie te turystyczne, właśnie w takim surowym klimacie najlepiej się czuję. Wychodzi ze mnie wtedy dziki zwierz:) Norwegia, chciałabym pojechać, czytałam i rozmawiałam z ludźmi o tym kraju, wiem, że muszę tam kiedyś pojechać....hehhee...może razem, co?
OdpowiedzUsuńA...ja to Ci powiem, że na Twoim miejscu zabrałabym ze sobą dziecko. Nie ma bata-jak sobie cos postanowię, to tak musi być. Albo druga opcja, nie wiem, nie jestem jeszcze matką i nie wiem jak bym zareagowała, ale prawdopodobnie zostawiłabym rodzicom...a teraz lincz.
Nie chodzi o lincz :) Podejście do takich kwestii jest różne, to sprawa instynktu. Tego się nie racjonalizuje. Po prostu kiedy zostajesz matką, wyłącza się takie coś jak egoizm (mam na myśli ten zdrowy) i działasz najpierw na potrzeby dziecka. To z czasem się normuje, inaczej by się latało za dzieciorami do ich starości :)) Nawet wtedy do głowy nie przychodzi takie coś, że "ja chcę i tak ma być i koniec". Macierzyństwo tyle spraw prostuje w człowieku...
UsuńDziękuję Sivka!!! Masz większe doświadczenie w tej kwestii, ale widzę, że rozumiemy się doskonale.
UsuńEluna :) Przed pojawieniem się Zosi myślałam absolutnie tak jak ty!!! Jeśli zdarzała się okazja na jakiś fajny wyjazd to ,,nie ma bata "!!! Jechałam i już!!! Wszystko się jednak zmieniło :D.
Zabieranie 11-miesięcznej Zosi na Svalbard nie byłoby zbyt mądrym posunięciem. Uczestnicy wyprawy w ramach oszczędności spali najpierw w ,,chatce trapera" w dość surowych warunkach, potem w hotelu, ale 6 osób w jednym pokoju!!! Przemieszczali się małym pontonem, na którym trzeba było mieć specjalny kombinezon (ratujący w razie wpadnięcia do wody przed wychłodzeniem organizmu). Z Zosią wycieczki poza Longyearbyen nie wchodziły by raczej w rachubę. Poza tym była tylko jedna strzelba, którą musieli mieć przy sobie terenowcy. Swoją drogą, nieźle bym wyglądała z Zosią w nosidełku i strzelbą na ramieniu :D.
Tak jak pisałam w poście, mogłam Zosię zostawić u mamy, ale... nie potrafiłam!!! To bardzo dziwne, ale wszystko we mnie ryczało, że nie powinnam tego robić!!! I to by było na tyle :)
O.K...spoko. Dziękuję Wam, wspaniałe, dojrzałe kobiety za rozjaśnienie w temacie rodzicielstwa:)
UsuńEluna nie przesadzaj :). Jest to na pewno sprawa indywidualna każdej kobiety :)
UsuńSchodząc jednak z tego drażliwego tematu :D (który nawiasem mówiąc nie jest istotą tego posta). Norwegia jest rzeczywiście pięknym krajem, a jej północne krańce już w ogóle!!! Jeśli kiedyś będzie się kroić jakiś wypad dam Ci na pewno znać :D
Nie przesadzam, Rudzielcu. Tak, jak napisałaś to sprawa indywidualna każdej kobiety. Zdarza się tak, że niektóre baby mają przytłumiony instynkt macierzyński(a znam, bo to moje koleżanki)sama opiekuję się ich dzieciakami na dłuższe chwile, jak jest taka potrzeba. I powiem jeszcze(bez sarkazmu) że nie każda matka jest tak tak dojrzała jak Ty i Sivka. Serio, wiem co mówię, i tak jak już wspominałam, nie wiem czy zaliczałabym się do tych odpowiedzialnych matek:)
UsuńPozdrawiam Was obie*
Przede wszystkim marzę "o włóczędze śladami wikingów" w Norwegii....hehhe
UsuńS.P Fakt, jest to temat drażliwy i często obrywam za to po głowie. Spoko.
Zapomniałam dodać, że ta czapa w norweskie wzory jest cudna!
UsuńŁo, ale się dyskusja zrobiła :D To ja jeszcze dorzucę swoje 3 grosze, że sama długo się nie brałam za macierzyństwo, bo mi z tym nie było po drodze i długo byłam pewna, że nie będę mieć dzieci. Ale jednak się obudził instynkt. Jednak nie na tyle by mieć dzieci więcej niż jedno. To świadomy wybór. Trzeba mierzyć siły na zamiary. Obserwuję matki, które nie zajmują się dziećmi, nie interesują się, co tam w głłowch tych dzieci siedzi i nam bogate matki, które obsypują kasą dzieci, rozgrzeszając się z braku czasu dla nich. Znam też nadgorliwe mamuśki. Nie wiadomo co gorsze. Ważne, żeby pamiętać, że dzieci nie ma się dla siebie, to odrębne byty. Odpowiedzialność za drugiego człowieka, bezinteresowność tej "przygody" jaką jest macierzyństwo - to niesamowita lekcja życia, pokory, miłości. Cóż, mogę tak nawijać długo - ale już się zamykam :):)
UsuńHaha... bardzo się cieszę, że niechcący wywołałam takie emocje!!! Jeszcze tego u mnie nie było ;).
UsuńŁał! Wcześniej byłam na Blogu Eluny, tam piękne zdjęcia Lazurowego Wybrzeża. Teraz tu, inne zupełnie klimaty:) Chciałabym być i tam i tu.
OdpowiedzUsuńLubię takie surowe klimaty, choć należę do tych ciepłolubnych, ale takie krajobrazy są dla mej duszy ZEN- skupienie i pustka w umyśle:)
Misior, znaczy się niedźwiade,k jest przecudowny:)
:) Biały, czy brunatny???
UsuńSzczerze powiedziawszy to brunatnego nie zauważyłam wcześniej. Biały ofkors!!!!!!!!!
UsuńRozumiem Cie doskonale - sama pewnie postapilabym identycznie. Dzieciaki ucza nas ostroznosci i rozwagi. A do niedziwadkow jeszcze napewno pojedziesz…w bardziej sprzyjajacych okolicznosciach.
OdpowiedzUsuńPodziwiam krajobrazy, a tak naprawde wzrok przykuwa mi Twoja czapa - cudo sworzylas, fiu fiu;)
Buziaki. Anka
Dzięki Ania :) Z czapy jestem bardzo zadowolona :) Robię do niej jeszcze rękawiczki i szalik :) Mam tylko nadzieję, że jeszcze tej zimy trochę śniegu spadnie, bo nic tak nie pasuje do norweskich wzorów jak śnieg :)
UsuńNorwegia jest jednym z krajów, które mam nadzieję odwiedzić głównie ze względu na góry i fiordy :)... Po przeczytaniu posta i głębszym zastanowieniu myślę, że postąpiłabym identycznie jak Ty :) Pewnie kiedyś spełni się Twe "marzenie" (?) i zawitasz w tym pięknym kraju :)
OdpowiedzUsuńO tak!!! Przecież po to je mamy, aby dążyć do ich spełnienia :D!!! Najpierw pokażę jednak dziewczynom polskie góry :D
UsuńZ przyjemnością przeczytałam Twój wpis, a czapka jest genialna.
OdpowiedzUsuńDziękuję Iwona!!! Jak zapewne zauważyłaś, wzór czapki podkradłam Tobie i pewnie nigdy bym nie wpadła na pomysł wydziergania czegoś takiego, gdybym do Ciebie nie trafiła :D!!!
UsuńFaktycznie dyskusja się zrobiła , jak nie u Ciebie Ruda :D Co do dzieci nie wypowiem się bo nie mam i nie mam też instynktu ;-( Rozmawiam z koleżankami tylko na ten temat no i czasem się nasłucham. Nie oceniam sytuacji, ale jeśli tak Ci serce podpowiadało i rozsądek zarazem to znaczy ,że tak miało być . Norwegia kurcze ma klimat nieziemski i tyle powiem . Piękny post kochana.
OdpowiedzUsuńDziękuję Jenny :)
UsuńZaaaabiję :( Zazdroszczę, musiało być pięknie, zdjęcia oddają klimat. Nie wiem, jak mogłam przegapić ten post! :)
OdpowiedzUsuń