W marcu Michał odbył swoją kolejną geologiczną podróż, tym razem do egzotycznego Maroka :). Fotorelację z wyprawy podzieliłam na 3 części:
W drodze...
Po wylądowaniu w Casablance, Michał wraz z kolegą Leszkiem, udali się wynajętym samochodem do oddalonego o 600 km na południowy-wschód Erfoud. Gdybym mogła pojechać z nimi, sama ta podróż (praktycznie przez cały kraj) byłaby dla mnie niezapomnianym przeżyciem. Trasa ich wiodła bowiem przez Atlas!!! Piękne ośnieżone szczyty, arabskie miasta, pustynia, wielbłądy, osiołki... ach, z resztą zobaczcie sami...
Trasa wycieczki
Dom na wysypisku śmieci okolice Erfoud
Tinghir
Gorges du Todra - Tinghir (=Tinerhir) (Atlas Wysoki)
Taddert
Lokalna specjalność - tadżin
Pustynia
W rejonie Erfoud, na kamienistej pustyni (zwanej hamadą), prowadzili badania w późno-dewońskich osadach, będących pozostałością po morzu, które szumiało tu ponad 360 mln lat temu. Noce spędzali w namiotach, pod rozgwieżdżonym pustynnym niebem, w pięknych okolicznościach przyrody!
Baza I - wschodnia część Hamar Laghdad koło kopca Hollarda
Bou Tchrafine
Bou Tchrafine
Przykładowy profil geologiczny (środkowodewońskie wapienie gruzłowe)
Hamar Laghdad
Moundy typu Kess-Kess (pozostałości po kopcach hydrotermalnych dymiących na dnie wczesnowedońskiego morza) - wizytówka wschodniej części Anty-Atlasu
Chata i szałas nomadów
Lahmida
Baza II - środkowa część Hamar Laghdad
Widok z zachodniej części Hamar Laghdad na wzgórza Bou Tchrafine
Megakonkrecje - wczesny famen (poziom crepida) w profilu Lahmida
Janusz w zachodniej części Hamar Laghdad
Jeden z licznych sklepików ze skamieniałościami, gdzie najskuteczniejszą metodą targowania było wejście do auta i odpalenie silnika ;)
Liliowce z rodzaju Scyphocrynites (wczesny dewon)
Wracając do Casablanki zatrzymali się w Tinerhir (w wąwozie Gorges du Todra), skąd poszli na kilkugodzinny treking w góry.
Szczyt został zdobyty zimą w aurze zupełnie nie zimowej
Miś przywiózł z Maroka prawdziwie geologiczne suweniry ;). Piękny półmisek i talerzyki ze szlifowanego wapienia głowonogowego. Oprócz tego dostałam naszyjnik, a dziewczynki pluszowego wielbłąda :D. Naszyjnik pierwotnie miał kosztować 150 dirhamów, po wesołych negocjacjach zakończonych odpaleniem silnika samochodu poszedł za 60 ;) W Maroko targować trzeba się wszędzie i przeważnie kupi się za połowę albo 40% ceny wyjściowej. Talerze zostały zakupione u zaprzyjaźnionego sprzedawcy (leader tej wyprawy, który jeździ do Maroko od lat 80-tych), stwierdził: "nie przejmujcie się cenami jakie widzicie, to dla turystów".
Relacje i poprzednich wypraw:
1. Svalbard
2. Argentyna - Andy Wysokie
3. Workuta
Ale z Micha podroznik!! Powinien Cie ze soba zabrac, wtedy moglabys sama sie o jakis naszyjnik potargowac;):) Mnie samej bardzo marzy sie ten kierunek i mam nadzieje w koncu tam pojechac!!! Os Mis wyprawowy strasznie duzy. Ma osobny plecak?;);) buziaki***
OdpowiedzUsuńChętnie bym się z nim wybrała na taki wyjazd, ale na razie to nierealne :). Maroko jest jednak na mojej liście miejsc do zobaczenia :D!!!
UsuńJanusz Niedźwiedź jest bardzo... pakowny ;D
Mowisz? Duuuzy mis:) Napewno tam pojedziesz!!:**
UsuńNiesamowite zdjęcia, podróżnik z Twojego Misia, tyle zobaczyć i zwiedzić to niezapomniane przeżycie :) Nic się nie martw, kolejnym razem wybierzecie się tam razem, za to Janusz pójdzie w odstawkę ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńByłoby pięknie ;D
UsuńTa wyprawa musi być niezwykła....dzięki za ciekawą wirtualną wycieczkę:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Justynko :D
UsuńPodróż życia! Jejku, ale bym chciała polecieć do Maroka. A wylądowanie w Casablance- brzmi jak z filmu! To musiała być niesamowita, ekscytująca podróż. Pozdrowienia dla Obieżyświata! :) A zdjęcia niesamowite- mogłabym się w nie wgapiać godzinami :) Miłego weekendu :) Megly (megly.pl)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńA ja tak planuje i planuje Maroko , a to Maraton , a to święta ,a to wyjazd z przyjaciółka - jest Marokanką ;)
OdpowiedzUsuńTo zaplanuj, pojedź i... pokaż nam swoje Maroko :D
UsuńWspaniałe zdjęcia, tylko pozazdrościć takiej wyprawy
OdpowiedzUsuńDziękuję Lidia :)
UsuńGdyby mój mąż tak podróżował beze mnie, zagryzłabym go z zazdrości :)))
OdpowiedzUsuńZajebista sprawa,relacja i zdjęcia! Książkę niech wyda o swoich wyprawach!
Gdyby to nie była praca, pewnie bym go zagryzła ;)
UsuńNamawiam go na bloga, ale Misiek za dużo ma teraz roboty i tak do habilitacji chyba będzie :(
Och! trzeba mi było zostać geologiem! ;-)))
OdpowiedzUsuńI jeszcze wkręcić się w odpowiednie towarzystwo. Ja to najdalej pojechałam wiercić do Lubartowa za Lublinem ;)
UsuńŚwietna wyprawa, super relacja:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńwłaśnie chyba najbardziej za to kocham internet, że takie fantastyczne fotorelacje w nim mogę znajdować, wówczas odpływam na dłużej, bo każde zdjęcie celebruję sumiennie i zachwycam się światem :) sama lubię podróżować, więc uważam, że zdjęcia to najlepsza pamiątka :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńTwoj Mis to chyba caly swiat juz odwiedzil;);) Zazdroszcze... Piekne fotki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Anka
Jeszcze nie :), ale w najbliższej przyszłości zaliczy jeszcze kilka ciekawych miejsc na świecie!!! Może i mi uda się załapać :D
UsuńNooo te ośnieżone góry rzeczywiście robią mega wrażenie :D
OdpowiedzUsuńale ten Twój mężczyzna się nazwiedza, tylko pozazdrosić... czemu nie możesz zabierać się z nim? :P hehe
a teleżyki to niesamowite Ci przywiózł, wszyscy będą Ci zazdrościć- mega oryginalne są :)
pozdrowionka :)
Daria
Dziękuję Daria :)
Usuńliliowce z okresu dewonu zapadły mi w pamięć -
OdpowiedzUsuńjakbym miała takie cuś w domku - toby honorową
ozdobą były w saloonie :)))
Skamieniałości mogą być oryginalną ozdobą domu :D
Usuń