Miewam... sezonowe nastroje kolorystyczne. Najczęściej męczy mnie zielony, czasem fiolet, żółć, czy brązy. Tej jesieni złapałam fazę na burgund. Zestaw, niemal identyczny, pokazywałam już 4 lata temu (klik). Wtedy postawiłam na spodnie, dziś paraduję po lesie w burgundowej maxi, tworząc stylizację, której nie powstydziłaby się najkapryśniejsza nawet wiedźma ;D... (jestem na etapie kompletowania przebrań na przedszkolne Halloween... stąd, zdaje się, te niedorzeczne skojarzenia ;P).
Bluzka - sh
Spódnica - sh
Naszyjnik - prezent z Argentyny
Buty - DeeZee
Do wiedźmy Ci daleko, za ładna i za młoda jesteś kochana :) Ślicznie wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńWow! Genialna stylizacja :)
OdpowiedzUsuńdreamerworldfototravel.blogspot.com
Oj, faktycznie daleko Ci do wiedźmy.
OdpowiedzUsuńSuper zestaw. Lubię takie kiecury. Pięknaś i dobra, a wiedźmy kojarzą mi się ze złośliwymi babami...
Buziaki!
Ciekawe, dobre na sesje, trochę z wiedźmy, trochę ze średniowiecznej damy.
OdpowiedzUsuńPięknie Justynko, pięknie, świetnie Ci w tym kolorze a spódnica boska.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci tak - we włosach 4 lata temu wyglądasz przepięknie, jestem nimi zachwycona.
Taka prawdziwa piękna DAMA. Pozdrawiam serdecznie...buziaki...
Ja lubię wiedźmy, wszak... wiedzą 😉 Zmieniasz kolor włosów? Tak bardziej blondi 😉
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia, mają swój klimat :)
OdpowiedzUsuńRaczej leśna czarodziejka niż wiedźma. Bardzo efektownie się to prezentuje.
OdpowiedzUsuńMega mi się podobasz w takiej jak to okresliłaś wiedźmowej wersji - jak żywcem wyjęta z filmu SZkoła Czarownic :-)
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za wszystkie komentarze :)!!!
Usuń