W długi weekend czerwcowy pojechaliśmy w dzikie Sudety, kolekcjonować kolejne szczyty Korony Gór Polski. Pierwszego dnia weszliśmy na Kłodzką Górę (765 m. n.p.m) w Górach Bardzkich. Szlakiem niebieskim, z parkingu przy drodze nr 46, w ciągu godziny jesteśmy na szczycie. Jak się na górze okazało Kłodzka wcale najwyższa nie jest. Szeroka Góra przewyższa ją o całe 2 m. Dla ,,świętego spokoju" weszliśmy więc i na nią, tym bardziej, że znajduje się tuż obok :D.
Dzień był słoneczny, ale nie skwarny. Orzeźwiający wiatr miło chłodził przy cięższych podejściach. Szlak pusty (minęliśmy zaledwie kilka osób). W pełni sił maszerowaliśmy śmiało z naszymi Szkódniczkami w nosidłach. Nic więc dziwnego, że im bliżej parkingu, tym bardziej czułam niedosyt...
Wysokość Szerokiej Góry jest sporna!!! Jedna tabliczka podaje, że 767 m. n.p.m., druga - 770 m. n.p.m. I bądź tu mądry ;). Niezaprzeczalne jest jednak to, że wyższa jest od Kłodzkiej Góry :).
Trochę górskiego lansu ;). Wygodnie... ale z jajem ;P.
Bokserka - H&M, spodenki - targ w Pińczowie, buty - Puma, bransoletki - zrobiłam
...W Górach Sowich byliśmy już z Misiem kilka lat temu, dlatego też nie planowaliśmy w nie jechać tym razem. Hm... no ale dziewczynki nie były i przecież można zawsze wejść innym szlakiem!!! Pojechaliśmy :D. Na Wielką Sowę (1015 m. n.p.m.) wdrapaliśmy się zielonym szlakiem z parkingu w Sokolcu. Trasa (moim zdaniem) jest dużo ładniejsza od tej, którą wchodziliśmy za pierwszym razem (z Przełęczy Walimskiej). Turystów po drodze też nie za wielu, no ale na szczycie prawdziwe oblężenie ;). Zrobiliśmy tam sobie mały piknik :). Weszliśmy też na wieżę widokową, aby nasycić oczy piękną panoramą Sudetów.
Uwielbiam takie aktywne dni, chociaż kondycja jeszcze nie taka, jaką mieć bym chciała. O czym przekonałam się następnego dnia; cdn...
Jestescie niesamowici!! Zwlaszcza Ty Kruszynko jak z Malenstwem w nosidelku zasuwasz! A widoki piekne!! Nawet nie wiesz jak chetnie polazilabym po gorach. Wogole przyroda w Polsce jest najpiekniejsza, jak i dziewczyny co widac na powyzszych fotkach:) Buziaki Rudzielcu :*
OdpowiedzUsuńDziękuję Piantofelku :D!!!
UsuńŁagodne podejście, niebieskie szlaki pozwalają na to, by pozachwycać się troszkę tym, co jest wokół i przejść to z zwykłych butach sportowych. Pamiętam swoje ostatnie podejście trudniejszym szlakiem, myślałam, że umrę z wycieńczenia, za gorąco było zdecydowanie dla mnie i prawie rozwaliłam wtedy aparat łażąc po tych bujających się mostach, a co kawałek ścieżka na stopę i łańcuch przy skale. Nie, to trening, nie żadna wędrówka turystyczna O_O
OdpowiedzUsuńSpodenki masz superzaste!! :) Naprawdę mi się podobają XD
Na początku trasy było dość strome podejście. Z powrotem miałam problem żeby zejść, bo w tych nieszczęsnych butach ślizgałam się na rumoszu. Z dzieckiem w nosidle jest to trochę stresujące. W następne dni zakładałam już treki.
UsuńDzięki, niestety mają jedną wadę... spadają mi z tyłka ;)
A szelki do nich? Takie retro jakieś nieprzeciętne?
UsuńPomyśle o tym :D
UsuńO, takim lajtowym szlakiem to może bym doszła :D
OdpowiedzUsuńPortki masz odlotowe :D
Na pewno byś doszła, nawet pomimo tego, że na początku było dość ostre podejście :). Ale potem to już luzik :D!!!
UsuńDzięki Sivka :D
Ech, widoki mieliscie cudne.... powietrze gorskie, rodzinny klimat - czego chciec jeszcze??? A Ty to nawet w lesie wygladasz stylowo - gacie masz rzeczywiscie "z jajem";)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Anka
Dziękuję Aniu :D
UsuńOch Ruda Ruda piekne te wasze wyprawy . A ja właśnie rozkminiam trasę na weekend , tylko czy moje panny dadzą radę 12 km .... Czy moze łatwiejszy szlak 9 km , to ten pierwszy tez trudniejszy ... Niestety chcą z mamą , a mama chce w góry .... Niestety bo nikt ich nie bedzie nosił , a zawrócic sie nie nią ....
OdpowiedzUsuńNasze osiągniecie to 6,5 km ... Ale młodsza była bardzo zmęczona
Wiec trochę zazdroszczę wam tych nosidełek ;(()
UsuńZielona styloweczka najlepsza :):) maskująca :):)
Jestem ciekawa jak to będzie z moimi pannami za lat kilka :). W przyszłym roku już może być problem, bo Zosia za ciężka będzie do noszenia, więc prawdopodobnie będziemy musieli obrać inne kierunki :).
UsuńPowodzenia życzę!!! Myślę, że dziewczynki dadzą radę :D!!!
No dobra - idę sobie popłakać z tęsknoty i zazdrości za takimi wędrówkami...;-) Cudowna wyprawa! :-)))
OdpowiedzUsuńIwonko, masz na pewno inne fajne paragwajskie atrakcje :D
UsuńDziękuję :)
Sudety są super, zakręcono, fajno rodzinko:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że starsza Szkódniczka już bez pieluszki, jak ten czas leci...
Masz rację Iza :D
UsuńStylowka z jajem, spodenki superasne :)
OdpowiedzUsuńŚwietna wyprawa, jak kocha się góry to się wraca nawet w dobrze znane miejsca. Czulaś niedosyt ale musisz jeszcze powolutku wracać do formy. Ale widoki kochana bezcenne :)
Jakich nosidelek używasz? Dla starszej widzę turystyczne,ale dla młodszej to jakaś konkretną markę polecasz?
ps.ups.u mnie na razie nie ma możliwości komentowania, mam nadzieję, że za kilka dni wszystko wróci do normy ;)
Buźki
Dziękuję Asiu serdecznie :)
UsuńNie polecam tego nosidełka dla maluszka. Dziecku jest w nim gorąco i niewygodnie (chociaż może to sprawa indywidualna, Zosia chętnie w nim wędrowała, niestety Hania dopóki nie zaśnie, strasznie marudzi i wierci się). Druga sprawa, w gorące dni ja też się pocę i obie mamy mokre brzuszki po uwolnieniu się z nosidła. Twój synek ma już około roku. Myślę, że turystyczne byłoby już ok. A jeśli wolisz takie, to szukaj na allegro nosidełka, w którym dziecko oddzielone jest materiałem od ciała rodzica. Kiepskie jest w tym nosidle też to, że ciągle muszę podtrzymywać Hani główkę. Zwłaszcza jak zaśnie, głowa wisi jej do tyłu i dynda ;).
Szukamy dla niej nosidła turystycznego. Bardzo jej się takie podróżowanie podoba :)
Ruda, ja jestem pod wrażeniem Waszych wędrówek w góry z dziećmi!
OdpowiedzUsuńJesteście niesamowici, bo wiem ile to kosztuje cierpliwości ;)
Cudna wyprawa. Jaka Ty jesteś szczuplutka!
Najgorzej jest wszystko zorganizować i wyruszyć w trasę. Potem to już pikuś :D
UsuńDziękuję Ola :D!!!
Oj jak ja dawno w górach nie byłam...
OdpowiedzUsuńZazdroszczę:)
Pakuj plecak, bierz mapę w rękę i w drogę :D.
UsuńTwoim chłopakom na pewno się spodoba :D
Podziwiam Was szczerze, a Ciebie szczególnie! Takie trasy z maluchem na piersi! Nie mów, że nie masz kondycji!:D
OdpowiedzUsuńPiękne tereny, super wyprawa! Wieża zdobyta?:D
No i wymodziłaś się jak trzeba - portki fajoskie!:)))
No szacun i jeszcze raz szacun!!!
Haha... ale nie taka jaką miałam kilka lat temu ;). Pracuję jednak nad tym :D
UsuńDziękuję Tara :D
Super wyprawa! I gatki tez fajowe!
OdpowiedzUsuńDziękuję Marylko :D!!!
UsuńJesteście niesamowici, pewnie to już pisałam ale z chęcią powtórzę :-)
OdpowiedzUsuń:D dziękuję Grażynko :D!!!
Usuńjak milo sie na was patrzy! jeden maluch z przodu u mamy drugi z tyu u taty! wspaniale ze zabieracie swoje dzieciaki na takie wycieczki!
OdpowiedzUsuńAgatko, to jedyny sposób, abym mogła pojechać w moje ukochane góry :).
UsuńDziękuję :)
Podziwiam Was. Fajnie, że macie wspólną pasję i ją realizujecie.
OdpowiedzUsuńByć razem z rodziną i robić to co się lubi- bezcenne.
Pozdrawiam życząc kolejnych wspaniałych wędrówek i wypadów na łono natury.
Serdecznie dziękuję :)
UsuńGóry Sowie <3
OdpowiedzUsuńW 2000 roku byłam tam na koloniach - w Walimiu, w nieistniejącym już WDW. Ruina koszmarna, żarcie paskudne (jadłam tylko marmoladę i chleb z pomidorami... jak wróciłam, to ważyłam 37 kilo ;P). Ale te lasy!
dla mnie to była dzicz totalna, wtedy nie było tam żadnej infrastruktury turystyczne, wypędzali nas do jednego w Walimiu supersamu, żebyśmy sobie Bravo i chipsy kupili. Albo na basen do Jugowic bodajże.
Pamiętam te świetne sztolnie tam, pamiętam Wielką Sowę. Na tę wieżę wtedy strach było wejść, nie była wyremontowana.
Ogólnie takie to wszystko zaniedbane się wydawało.
Ale jak pisałam - te lasy!
to powietrze!
Przypomniałam sobie tamten czas, dzięki Tobie... jezu, jaka ja wtedy młoda byłam... ech ;P
No i wiesz... podziwiam Was - mnie góry nie kręcą, chodzenie po nich jest dla mnie żadną rozrywką, bałabym się kleszczy i innych zaskrońców... Więc tym bardziej szacun - że i Wam się chce i Waszym pociechom!
Haha... jak byliśmy na tych praktykach w Srebrnej Górze (2003 r.), mieszkaliśmy w internacie przy technikum. Warunki też były spartańskie (przynajmniej mieliśmy to za darmo, teraz studenciaki muszą wszystko opłacać sobie sami!!!).
UsuńDużo się zmieniło na lepsze!!! Co widać choćby po rynku w Srebrnej Górze, albo wieży na Wielkiej Sowie :)
Pozdrawiam serdecznie :D!!!
Wielką Sowę zdobyłam przy okazji jednej wyprawy, Kłodzką Górę przy okazji innej... Obie zdobywałam ostatniego dnia, 3. bądź 4., każdego robiłyśmy z dziewczynami ok. 25-30 km, więc były to góry odrobinę wymęczone... ;-) A na Wielkiej Sowie nie było nikogo, a pogoda piękna była wtedy!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie maratony :D!!!
UsuńNiestety my zastaliśmy na Wielkiej Sowie dziki tłum ;)!!!
górski lans - górą!
OdpowiedzUsuńa widok roześmianych dziewczynek
w towarzystwie niejednego misia - czad!
:D dziękuję!!!
Usuń