Wreszcie nadszedł ten dzień... ostatni dzień lutego. Czekałam nań, odkąd z drzew spadły jesienne liście. Wprawdzie do prawdziwej wiosny jeszcze niejedna może zaskoczyć mnie śnieżyca, ale... marzec to marzec. Wraz z wyższymi temperaturami, budzi się we mnie radość i chęć do działania. Żegnam więc zimę z radością, ale i szacunkiem. Wyjątkowo w tym roku była dla mnie łagodna i spokojna.
I coraz dłużej jest jaśniej.... :)
OdpowiedzUsuńSuper zestaw i kolorystyka, w której Ci do twarzy. :)
OdpowiedzUsuńŁadna bluzeczka, takie zimy nam nie straszne. Pozdrawiam. ;)
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńO tak! Marzec, to jednak marzec...bliżej lata!
OdpowiedzUsuńA Ty w tej spódnicy, pasie i opasce...plus kożuch oczywiście...
Skojarzyłaś mi się w Marion, dziewczyną Robin Hooda:D Taką współczesną:))
Pięknie!!!
Lindo look. Gracias por preocuparte por mi salud. Estoy mejor. Muy listo para publicar de nuevo. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńTa spódnica bardzo, ale to bardzo mi się podoba i z chęcią bym się zaopatrzyła. Za mną chodzi długa plisowana, ale lekka, a nie z tych masywniejszych materiałów. No nic, szukam właśnie Tej. Ja też się cieszę z marca! :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna spódnica.
OdpowiedzUsuńRewelacyjny ten zestaw. Spódnica szczególnie mi się podoba. Oj tak, mnie też cieszy że już marzec. Kilka dni temu widziałam sznur gęsi- wiosna jest już tuż, tuż :)
OdpowiedzUsuńOstatnio chodzą za mną długie spódnice, chyba pora się zaopatrzyć :) Ja również czekam na wiosnę, ale jak na razie mimo słońca, temperatury niskie .
OdpowiedzUsuńCiekawa kolorystyka, a do tego jeszcze ta długa spódnica w zimie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za wszystkie komentarze 😊
OdpowiedzUsuń